Co za ksiądz kłamca, rozpustnik, morderca, tchórz, znieczulony na krzywdę ludzką, ideał normalnie.
W końcu księża to też mężczyźni ;DDD
I kazali mu przysięgać czystość, ale to wcale nie znaczy, że on tego chce i będzie dochowywał ;p
to akurat nie jest problem, chodzi o to że za całokształt postać wydawała się perfidna, w ogóle nie można było odczuwać współczucia, mimo tragizmu sytuacji w jakiej się znalazł, wywoływał więcej niechęci niż np postać odgrywana przez Dolpha Lundgrena w filmie uniwersalny żołnierz, chociaż on zabijał ludzi
Hmmm, no tak, ale akurat ten fragment, który przytoczyłam strasznie mnie rozbawił ;p
W ogóle postać tego księdza była arcyciekawa - z jednej strony niby powołanie (on tak twierdził ;p), ale z drugiej łamanie wszelkich granic, których powstydziłby się zwykły człowiek, a co dopiero ksiądz, który powinien dawać przykład swoim zachowaniem.
Księża nie ślubują "czystości", zakonnicy to ślubują. Księża ślubują "bezżeństwo". Mogą uprawiać seks, ale jak wiemy seks bez ślubu to grzech...jednak od czego jest spowiedź?
On twierdził, że to powołanie, ale moim zdaniem to powołanie tylko wmówił sobie w dzieciństwie (niektórzy mają taki etap religijności i szczerej wiary w zasady i paciorki, potem przychodzi czas na życiowe wybory i już nie jest tak łatwo jak się kiedyś wydawało: czarne-białe), a jedyne, co się dla niego liczyło, to kolejne szczeble kościelnej kariery.
Ciekawe jest zestawienie zachowania Amaro i Natalio (?). Jeden myślał na dobrą sprawę tylko o tym, by nic nie wyszło z jego postępków na światło dzienne przed oczy zwierzchników (-> szantaż) i by jeszcze bardziej przypodobać się biskupowi, którego jest pupilem (-> akcja ze "sprostowaniem"), drugi chciał niezłomnie pomagać ludziom - naprawdę (a nie tylko deklaracjami jak Amaro), bez względu na konsekwencje.
Rozbawiło mnie szczerze stwierdzenie "łamanie wszelkich granic, których powstydziłby się zwykły człowiek, a co dopiero ksiądz" :D Nie łudźmy się, dla jak niewielkiego procentu z nas ważna jest nieskalana czystość umysłowo-cielesna? Kto odważy się zanegować w całej rozciągłości konkubinat (trwałe pożycie bez obrączek), zaprotestuje wobec każdej półnagiej dziewczyny latem (spodenki/mini "mini" + kusy topik) czy wobec "świerszczyków" leżących w kiosku niedaleko kolorowanek dla dzieci? Albo opuści towarzystwo, w którym znajomy opowiada jakiś pieprzny dowcip? Nie mówiąc o wielu reklamach...
I proszę wszystkich, nie wierzmy w świętość absolutnie wszystkich księży. Znam wielu wspaniałych, naprawdę wzorów z powołaniem, ale swoje w życiu też widziałam. Wychowałam się w gminie, gdzie za mojego dzieciństwa cicho mówiło się o partyjkach pokera między proboszczem, doktorem i aptekarzem oraz ich "układach" - dziwnym trafem po przejściu proboszcza na emeryturę jakoś statystycznie mniej pogrzebów jest w tej parafii. W sąsiedniej proboszcz był tak długo, że zdołał odchować trójkę dzieci z gosposią poznaną na miejscu. Gdy się szum zrobił u biskupa i zainteresowany został dla uciszenia przeniesiony, rodzina podążyła za nim. W liceum w 50-tysięcznym miasteczku uczył mnie przez rok ksiądz o bardzo luźnym podejściu do życia, że tak to ujmę, i jakoś nikomu chyba nie przeszkadzało, że niedaleko tego liceum mieszka jego dziewczyna i ich dziecko. Tajemnica poliszynela.
Są tacy, którzy postępują zgodnie z tym, co mówią, a są tacy, którzy tylko mówią.
Nie wolno negować wszystkich przez pryzmat tych drugich, ale i nie ma co mówić, że "takie rzeczy tylko w Meksyku"... :(
Tym zdaniem w sumie głównie miałam na myśli aborcję. Aborcja to jednak drażliwy temat. Dla "zwykłego" człowieka jest to duże brzemię a co dopiero dla księdza, który nie tylko przyczynił się do śmierci swojego dziecka, ale mógł czuć się również odpowiedzialny za śmierć dziewczyny. Bo to że z nią sypiał, to akurat mniejsze zło. Wiem, że księża nie są święci. Powiedziałabym nawet, że trudno znaleźć księdza, który byłby nim z krwi i kości ;p
A tytuł jest dosyć zaskakujący. Bo ja przed obejrzeniem filmu sądziłam, że może ten ksiądz kogoś zabije w sensie dosłownym, będzie handlował narkotykami i robił szemrane interesy, a on "jedynie" zabił swoje dziecko :)
Chyba obecnie drażliwy. Pół wieku temu to był jeden ze sposobów na antykoncepcję "po" i jakoś nikt z tego nie robił wielkich afer jak dziś. Czubaszka i kilka innych pań powiedziało o tym wątku w swojej biografii i wielkie halo wyszło po latach, którego nie rozumiem.
Jako młoda dziewczyna byłam w autentycznym szoku, gdy w jakimś serialu dla dorosłych z PRL (strzelam teraz: 07 ?) rozmawiano o aborcji jak o liście zakupów na jutrzejszy obiad. Tak normalnie, bez emocji, bez rozczulania się nad zmianami w psychice po uśmierceniu niedoszłego człowieka. Długo zbierałam szczękę z podłogi.
Nie, zabił ich oboje i o tym wiedział. A potem publiczne wyznanie win podczas mszy, znalezienie pseudowinnego wśród parafian, sprawa pod dywan i dalej jesteśmy święci. :-S