Pamietam, że jak pierwszy raz zalogowałem się na FW (około 2005 roku) to DiCaprio miał notę bodajże 6,1 i był w trzeciej setce aktorów, a jakieś 3/4 komentarzy było negatywnych. Większość ciągle patrzyła na niego przez pryzmat Titanica. Był aktorskim Bieberem - beztalenciem, który wszystko zawdzięcza wyglądowi i jednym z najbardziej hejtowanych aktorów na tym portalu.
10 lat później sytuacja zmieniła się o 180 stopni. Miejsce w top 6 na FW i powszechna opinia, że to jeden z najlepszych aktorów na świecie i płacz, że nie dostał jeszcze Oskara. Nawet jego dawni hejterzy nie odmawiają mu już talentu i przyznają, że się mylili. Chyba nie ma drugiego aktora, który przeszedłby taką drogę.
Z DiCaprio faza jest taka, że przyjmuje same epickie role. Zero ryzyka. Zero seriali (a na pewno ma w czym wybierać), jedna drugoplanowa rola w "Django" (ale też epicka). Zero spontanu. Traktuje swoją karierę zbyt poważnie. Czekam jeszcze na "The Revenant" i już mi się znudzi, bo ileż można. W Hollywood jest nielubiany, bo ma opinię bufona i dupka, a nie zapominajmy że w skład AMPAS wchodzi całe Hollywood. Musi zejść z piedestału, który sam sobie postawił. Tym bardziej, że jest paru zdolnych, którzy depczą mu po piętach (Hardy , Fassbender) i nie odbiegają talentem, a wręcz przewyższają.
Podpisuję się rękami i nogami - no oprócz tych seriali (jest potrzeba aby taki aktor rozdrabiał się na małym ekranie?). Trzymam przy swoim że na topie możliwości aktorskich jest od dawna-brakuje mu tylko takiej roli która będzie totalnym przełomem, którą "zmyje" Titanica raz na zawsze i zjedna sobie przede wszystkim całą publiczność. Bo to już dawno zrobił Fassbender i Hardy między innymi :)
Dzisiaj na srebrnym ekranie wartościowe pozycje pojawiają się częściej, niż w kinach, więc raczej by się nie rozmienił na drobne gdyby przyjął jakąś świetną rolę w serialu, choćby mini.
Hmm przyznaję rację :) Gdyby zagrał na takim poziomie jak hmm np. Kevin Spacey w HoC...jak najbardziej.
No więc wodę już dawno "zmył" ale roli wybitnej nadal brak - bez uszczypliwości ale wszystkie te bardzo dobre miałam okazję zobaczyć. Mam nadzieję że The Revenant to zmieni.
Moim zdaniem już dawno powinien dostać za Arniego w "Co gryzie Gilberta Grape'a"- mistrzostwo jakbym nie znał to bym pomyślał,że wzieli do roli niepełnosprawnego. To samo za Django, tutaj można się spierać, że Tarantino wycisł z niego to co wycisł bla,bla,bla... ale co do Grape'a to poprostu talent.
bawimy się w poetów,nie widać? :D moja metafora brzmiała "zmyje z siebie titanica" a @majkalipcowa dodała do tego "wodę" :D
Bo to nie jest wybitny aktor. Po prostu. Tak, jest doskonały w niektórych momentach, jest wszechstronny, gra bardzo dobrze i nie kłócę się że to jeden z najlepszych aktorów n obecną chwilę ale to nie jest aktorski geniusz. Do tej aktorskiej półki gdzie jest Day-Lewis czy Oldman jednak nie dobija.
Np. w Gangach NY na tle Day-Lewisa był marniutki jak polskie drużyny w pucharach.
Jak dla mnie on gra maksymalnie na 7/10. Pewnego poziomu nie przeskoczy, to nie jego wina. Po prostu jest mega przereklamowany.
To że nie dobija nie znaczy że gra kiepsko. Bo nie gra. Jest świetny. Ale absolutnie nie najlepszy z najlepszych. Najlepszym przykładem jest chyba Zjawa - rola świetna, ale Hardy kradnie mu każdą scenę, bo przebija go charyzmą. Bywa. Żaden powód do płaczu, bo nie uwłacza to nic DiCaprio. Są lepsi i z tym też się trzeba pogodzić.
ok.. ale sa takie role ktorych be di caprio nie zagral (np BANE) i na odwrót. Np Wilk z Wallstreet, albo krwawy diament (mega film|), tzn. moglby zagrac ale jakos tego nie widze...Sa role ktore bardziej pasuja do jednego aktora i sa role ktore pasuja do innego. Hardy lepiej sprawdza sie własnie w takich rolach..ma większa charyzme. a Di caprio jaby to powiedziec moze wpasowac sie chyba w wiecej ról> ale to tylko moja opinia Oboje lubie i oboje sa mistrzami
Dokładnie. Nie odważę się powiedzieć, że Hardy w tym momencie jest już lepszym aktorem od Leo, ale na pewno bardziej wszechstronnym. Di Caprio w ostatnim czasie wybiera zawsze "wielkie" role napisane pod siebie. Ok, jest megagwiazdą, jego przywilej, ale jeśli mam go uznać za top topów to chciałbym go zobaczyć w takiej roli jak np. Farrella w Lobsterze.
Dlatego mając skalę 1-10 oceniam Leo na 7. Jest dobrym aktorem - tylko i aż tyle, kosi hajs, gra swoje role, ale jeśli Day-Lewis to ikoniczna 10 to Leoś do niego sporo traci.
Tak, Leoś jest mega tendencyjny. Ale widzę po komentarzach że ludzie go za to cenią więc tez to jakaś metoda ;) Ale ja zawsze będę #team Hardy.
Nie da się zjednać całej publiczności. Tylko szaleniec by stawiał sobie taki cel. Dla mnie DiCaprio to na pewno top10. Bardzo dobry aktor.
I własnie za to poważne traktowanie swojej kariery od samego poczatku ma ode mnie plus 20 do zajebistości. Dodam, że jestem zagorzała fanka DiCaprio od maleńkości :) Szczerze mówiąc, mam nadzieje, ze nigdy nie dostanie Oscara, to tylko dodatkowo doda smaczku jego osobie. Z resztą Oscar to nagorda polityczna i bez znaczenia- tylko tyle, ze jest najabrdizej znana. I nie powiedziałabym, że Fassbender i Hardy sa lepsi. Ze maja potencjal, owszem, ale miedzy innymi ten staranny dobor rol sprawia, ze mam taki szacunek do Leonardo i ze uwazam go za lepszego od nich. Wystarczy przesledzic, jak unika rol amantow od czasu Titanica. Jedyne co mnie trochę w nim boli to jego słabośc do filmów Luhrmanna i dwukrotny wystep u niego, mam nadzieje, ze to sie juz nie powtorzy :)
Fassbender to pomyłka. Idzie tą samą drogą co Leo. Hardy jest niesamowity, bo bierze role z różnych gatunków i w każdej daje maksimum. Leo idzie bezpiecznie: główna/wyrazista rola i spijanie śmietanki. Niby może sobie na to pozwolić, ale czy to jest dobre dla jego kariery? Nie chodzi o Oscara, ale facet ma dopiero 41 lat i cóż więcej do zagrania?
Mi osobiście się marzy DiCaprio w roli płk. Pileckiego, bo historia Pileckiego jest epicka, a i jest pewne podobieństwo między nimi, ale wiadomo, że do takiej ekranizacji nie dojdzie, to tylko moje skojarzenie ;)
Ja jestem jego fanką od kilku klat, wcześniej go nie znosiłam.Ma duży potencjał i powinien go trochę rozmienić na drobne, w dobrym tego słowa znaczeniu. Kto jak kto, ale on na pewno ma w czym wybierać.
Obaj Fassbender i Hardy są bardziej uzdolnieni od Leo, który jest przeceniony na filmwebie. Można przysiąc, że nigdzie tak nikt nad nim się nie rozpływa jak Polacy, głównie tutaj.
Oj znowu się spotykamy :*
Przy Jennifer nie chodziło mi o Polaków, a polaczków. To różnica, która spowodowała zamęt.
Taak. To powiedz mi kto by go zastapil w filmie Wilki z Wallstreet, Co gryzie Gilberta Grape'a, Jak przertwac w Nowym Jorku. Krwawy Diament..
norton w roli maklera kretacza? cos tego nie widze, jednak dicaprio tak dobrze wypadl w wilku bo zagral w pewnym sensie samego siebie, no moze oprocz scen orgii i watpie ze az tyle koksu wciaga XD
Rozumiem Twój punkt widzenia, subiektywną sprawą jest to czy ktoś lubi czy nie danego aktora i tzw. ocenianie talentu. Wciąż jednak nie podajesz konkretnych argumentów tj. ról, w których Tom Hardy pokazał, jakim jest genialnym aktorem. Widziałam z nim kilka filmów, chociaż jego filmografii nie znam tak dobrze jak Leonarda, i wcale mnie nie zachwyca. Owszem, jest porządnym aktorem, ma duży potencjał i odpowiednia rola to kiedys pokaże. To o czym mówisz- ze bierze role z różnych gatunków-może dobrze to o nim świadczy ( a może świadczy o tym, że sie mota?), ale nie słyszałam o jakiejś genialnej roli dramatycznej/ komediowej, którą zagrał. Wszystkie są, moim zdaniem, na jedno kopyto. Czekam na jego Ala Capone, może tu mnie jakos kupi.
Jesli zaś chodzi o Leonardo, mówisz, że bierze tylko epickie role. Osobna sprawą jest to, jak definiujesz epickosc, mniemam iz chodzi Ci o wyrazistośc postaci. Moim zdaniem to właśnie jego gra aktorska sprawia, że tak odbierasz jego bohaterów- więc plus dla aktora. Piszesz, że w wieku 41 lat nie ma juz nic do zagrania- z czym równiez sie nie zgodze, gdyz osobiście uwazam, że rola zycia jeszcze przed nim. W każdym razie to, że w wieku 41 lat zagrał juz duzo sprawia, że dodatkowo cenie sobie jego osobę, bo to znaczy, że poważnie podchodzi do swojej pracy i pokazuje szacunek zarówno dla widza, jak i dla zawodu. Praktycznie od dziecka wybiera poważne scenariusze, chociaż są wyjątki (choćby Titanic, Niebianska plaża a ostatnio Wielki Gatsby, Incepcja też jest filmem głownie rozrywkowym i Leoś jakoś cudów tam nie pokazał) i to tylko wzmaga moja sympatie do niego. Uważam, że właśnie tacy aktorzy zasługuja na miano artystów- gdyz traktuja swoja pracę poważnie, szukają ról z wyzwaniami, poświecaja duzo czasu na odtworzenie rysu psychologicznego postaci, a nie biorą, co popadnie, byle tylko grać. I, moim zdaniem, Tom Hardy na tym poziomie jeszcze nie jest, a Leoś, juz od dawna, tak. Czy Leo idzie bezpiecznie? Moim zdaniem nie. Choćby styczniowa Zjawa nie zachęca opisem do obejrzenia filmu. Ale jego nazwisko swoje robi. Leonardo to nie jest aktor z parciem na role, bierze tylko to, co mu sie podoba, gdzie wie, że może cos pokazać. Po co ma przyjmować role w filmach z prawie klasy B i się rozdrabniac, wystarczy, że je produkuje :P
A porpos filmu o rotmistrzu Pileckim, juz jeden powstał :) Poza tym nie widzę tu żadnego wyzwania aktorskiego (oczywiscie nie umniejszam nic postaci historycznej i bohaterowi narodowemu, którego bardzo szanuję)- Leo juz pokazał, że dramatyczne role, zwłaszcza w biografiach potrafi grać doskonale (patrz: Aviator, moim zdaniem top ról Leonarda, czy Złap mnie jeśli potrafisz). Wyzwaniem dla niego byłaby rola Franka Sinatry u Scorsese, niestety, powstanie filmu stoi pod duzym znakiem zapytania i w obsadze Leo juz nie figuruje :( A szkoda, bo chętnie bym sobie posłuchała, czy jest w stanie śpiewać tak jak chociażby Kevin Spacey :D
Hardy? Hardy jest aktorem totalnym, typ Marlona Brando. Obejrzyj "Bronsona" i uklękniesz przed jego talentem. Hardy jest moim tegorocznym odkryciem. Tak się przypadkiem zdarzyło, że obejrzałam kiepski "Child 44", żeby porównać z książką i załapałam fazę na Hardy'ego, bo zagrał fajnie. Znałam go wcześniej z "Incepcji" i ze świetnego brytyjskiego serialu "The Take", ale podchodziłam do niego obojętnie. Obejrzałam "Bronsona" i ten film totalnie zrył mi banię. W takim sensie, że odkryłam geniusz aktorski na miarę Brando czy De Niro. I nie jest to chyba przesada. Potem obejrzałam "Locke", gdzie Hardy przez półtorej godziny jest jedynym aktorem, a miejscem akcji jest wnętrze samochodu. Porównaj to do jego Bane'a z "Mroczny Rycerz powstaje", do "Wojownika". To jest aktor totalny, tak jak pisałam wcześniej. Gra z powodzeniem w teatrze, w serialach, dla roli zrobi wszystko. Przy nim DiCaprio, choć bardzo go lubię i cenię, naprawdę wypada blado. Poważnie. Obejrzyj "Bronsona". Dla mnie w ciemno skandalem jest, że Hardy nie dostał nominacji do Złotego Globu za drugoplanową rolę w dramacie za "The Revenant". Leoś w swoich wyborach jest bezpieczny,a przez to nudny. Tak jakby sam siebie postawił na piedestale i obsypywał brokatem. Chociaż wg mnie rola Belforta w "Wilku z Wall Street" przebiła McConaughey'a i zasłużył na Oscara jak ja pier.dolę. Ale go nie lubią w Hollywoodzie i nie dostał statuetki. Oscar nie jest wyznacznikiem talentu, to potężna machina promocyjna i wielu zależności. On o tym wie. I może dlatego na przekór buduje swój pomnik, bo widzowie go za to kochają.
uuuu do Marlona Brando to mu jeszcze bardzo daleko :) jak kazdemu z reszta aktorowi, moze Montgomery Clift byl porownywalny, wg niektorych.
Bronsona obejrze kiedys, widze, ze mam zaznazcone w 'chce zoabczyc'. Jesli nie zapomne, dam znac, co mysle.
Tymczasem, nie mogac ocenic w pelni umiejetnosci Hardyego na przykladach, ktore mi podalas, dalej pozostaje wierna Leonardo :P Aczkowliek zauwazam teraz ponowna zmiane kierunku w postrzeganiu jego osoby. byla faza zachwytow, teraz zaczyna sie chyba faza znudzenia i co mniej wierni fani zdystansuja sie w swoim zachwycie nad nim:P no na pewno nie bede to ja :D i lubie Hardy'ego aczkolwiek nie zyskal mojej bezwzglednej milosci jak Leo, Hoffman, Brando czy Malkovich ;] To taki syndrom, ze potencjalne wady, ktore tutaj punktujesz w strone Leo, dla mnie sa zaleta :P milosc jest slepa, takze w stosunku do aktorow :) a cytat, ze sie sam obsypuje brokatem... no urocze, bardzo do niego pasuje :) w koncu osobowosc i budowanie wizerunku tez ma jakies znaczenie. Wilk byl swietnym filmem ze swietna rola glowna, ale sa jego role, ktore lubie bardziej. chocby krwawy diament. pozdrawiam :)
"Krwawy diament" to wg mnie najlepsza rola Leo. Absolutne zerwanie ze swoim emploi, ale niestety nie poszedł tą drogą. Jego akcent (mimo, że Leo sepleni), miodzio. Uwielbiam ten film i ilekroć leci w tv, a leci często, to zawsze oglądam. Ale Woolfie to Woolfie. Rola epicka, ale on się nią świetnie bawi, a przy tym widzowie.
Co do Hardy'ego, póki co nie trafił na scenariusz na miarę swych maksymalnych możliwości ("Bronson" to jakieś 80%), ale to ten sam typ co Brando (mój najukochańszy aktor ever), ja to czuję. Oczywiście to subiektywna opinia, jak wszystko tutaj ;) Również serdecznie pozdrawiam. Fajnie się z Tobą dyskutuje!
A więc.. obejrzałam Bronsona pod wpływem Twojej rekomendacji. Film mi sie podobał. Hardy rzeczywiście zagrał wyśmienicie, powyżej przeciętnej i pokazał jak bardzo jest wszechstronny. Ale, niestety, nie wzbudza we mnie wciąż euforii :P Za to muszę skomentować twoja wypowiedź jakoby Leoś brał tylko epickie role. A czy nie uważasz, że własnie ta rola Hardy'ego była właśnie z cyklu epickich? :P Do zagrania zaburzenie psychiczne, cały wachlarz umiejętności do pokazania w jednej roli... strasznie wyrazista postać. Nie mówię, że każdy w biznesie zagrałby jak Hardy, ale porównując tą role do tego jakie wybierał DiCaprio (Gatsby-okropny film, tak przy okazji, J.Edgar czy nawet Body of lies oraz Incepcja) Twój zarzut o tym, że wybiera tylko wyraziste postacie nie ma poparcia.
W każdym razie dzięki za rekomendację i przyspieszenie mojego seansu Bronsona, warto było, żeby zobaczyć Hardy'ego w tej roli ;)
Nie chodzi o to, że DiCaprio wybiera tylko role wyraziste. Chodzi o to, że gra praktycznie same role biograficzne (większość jego filmografii) w produkcjach z wielkim rozmachem. O to mi chodziło.
Fajnie, że "Bronson" Ci się spodobał, ale Hardy nie idzie tą samą drogą, bo gra w wielu różnych gatunkach, czasem zagra w czymś naprawdę złym, ale aktorsko zawsze trzyma pion.